wtorek, 30 kwietnia 2013

" Niezwykła wędrówka Harolda Fry " - Rachel Joyce


Kiedy przez przypadek natknęłam się w internecie na reklamę nowej serii dla Pań do tego promowanej przez samą Małgorzatę Kożuchowską, stwierdziłam że konieczni muszę się zapoznać z  "Niezwykłą wędrówką Harolda Fry" Kompletnie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Przeczuwałam że książka będzie niemiłosiernie mdła, nudna. Takie ot sobie proste romansidło. Nic bardziej mylnego. 
Poznajemy starsze małżeństwo, w którym co tu dużo mówić nie układa się najlepiej. Tak to już bywa że ludzie z czasem się od siebie oddalają. Jeden list zmienia wszystko. Pewnego dnia Harold dostaje list od swojej dawnej koleżanki z pracy i dowiaduje się w nim że jest ciężko chora. Pod wpływem impulsu postanawia przebyć pieszo 627 mil drogi bez uprzedniego przygotowania. Ból, cierpienie, wytrwałość, szczęście nadzieja. Jedyny towarzysz - własne myśli. Starszy człowiek podczas wędrówki rozmyśla nad własnym życiem. Dochodzi do zaskakujących wniosków. Zmaga się nie tylko z przeszkodami fizycznymi ale i z własnym życiem. Stara się sobie wszystko na nowo poukładać. 
"Niezwykła wędrówka Harolda Fry" jest naprawdę niezwykła. Daje nam czytelnikom sygnał, że każdy czas na zmiany jest dobry. Pokazuje że czasami dobrze jest pobyć sam na sam z własną duszą, pochylić się nad własnym życiem. 
Ci co szukają w tej powieści spektakularnych zwrotów akcji, romantycznych miłości, rozstań romansów, niestety się zawiodą. Rachel Joyce napisała książkę niezwykle życiową, mądrą i skłaniającą do refleksji. Lektura skłania do zadania sobie pytania, jak wiele jesteśmy w stanie zrobić dla drugiej osoby. 
Spodziewałam się całkiem innego rodzaju książki. Jestem niezwykle zaskoczona, na plus. Jak najbardziej zachęcam do przeczytania, na spokojnie, np. w długi majowy weekend. 


0 komentarze:

Prześlij komentarz