piątek, 6 stycznia 2012

Moja Afryka- Kinga Choszcz


Jestem oddaną fanką książek podróżniczych. Fascynują mnie różne kultury, zwyczaje, ludzie którzy są tak odmienni, a pomimo tego bliscy nam wszystkim. Kolejnym plusem tego rodzaju książek są fotografie. Od niedawna oprócz czytania pojawiła się we mnie pasja do fotografowania. Piękne kolorowe, zaskakujące i pełne emocji, prawdy fotografie tylko wzbogacają historie opowiadane przez autora, są pewnego rodzaju wizualizacją tego, co najbardziej przykuło uwagę podróżnika. Pierwszą książką podróżniczą jaką przeczytałam było książka Wojciecha Cejrowskiego "Gringo wśród dzikich plemion" (której recenzja już  niebawem) więc kiedy nadarzyła się okazja przeczytania "Mojej Afryki" Kingi Choszcz, której twórczości jeszcze nie znała., nie zastanawiałam się ani chwili. 
Książka to po prostu zapiski codziennych przeżyć przygód. Kinga nie wysila się, prosto, zwyczajnie opisuje otaczającą ją rzeczywistość. Dziewczyna wyrusza pod wpływem impulsu na kolejną wyprawę. Nie zagrzała długo miejsca w kraju po tym jak wraz z Radosławem Siudą objechała świat dookoła. Tym razem snuła plany o wyprawie do afryki . Jednak tym razem sama, na obcym kontynencie podróżowała autostopem. Jej odwaga była niewiarygodna. Równie zaskakujące jest to, że nawet sama Kinga nie wiedziała dokąd się uda. Podejmowała decyzje pod wpływem chwili. Spotykała swoich przyjaciół z różnych innych, często bardzo odległych krajów. Widziała kolorowe gwarne stragany, piękną tajemniczą i niebezpieczną pustynię, i z zazdrością i utęsknieniem patrzyła na białe wielbłądy. 
Wyznania miłości dla Kingi czynione przez jej zagranicznych adoratorów powodowały salwy śmiechu z mojej strony, a była to niezliczona ilość razy. Podziwiam Kingę za jej upór, konsekwentne dążenie do celu i realizację sowich marzeń. Kinga to duża indywidualność, ale kocha innych ludzi, uwielbia spędzać z nimi czas i tę miłość czuje się czytając "Moją Afrykę"
Pewnie u nas w Polsce podróżująca autostopem samotna dziewczyna z dredami, w dodatku wegetarianka wzbudzałaby kontrowersje, jednak w obcym kraju wszyscy Kingę od pierwszego poznania akceptowali i serdecznie przyjmowali.
Książka przepełniona jest humorem, zabawnymi historiami, jednak koniec jest najbardziej tragiczny. To była  ostatnia wyprawa Kingi . Po kilku barwnych miesiącach nieustającej przygody, dała się złapać tej zwyczajnej wariatce - śmierci. Zmarła na malarię mózgową. Zostawiła dziennik, setki zdjęć i inspirację dla setek osób - jak żyć i jak pomagać.
Wielka szkoda że tak interesująca i niepowtarzalna podróżniczka już nigdy nie uraczy nas żadną historią. Dla mnie "Moja Afryka" to dowód na to że istnieją ludzie, którzy potrafią zrobić wszystko dla swoich marzeń, żyć chwilą, czerpać z życia pełnymi garściami. Chciałabym mieć w sobie taką determinację i siłę, aby zrealizować swoje marzenia. Dla mnie książka na duży plus.

P.S Strasznie przepraszam Was za moją tak długą nieobecność na blogu.Niestety obowiązki szkolne nie pozwalają mi na częste umieszczanie recenzji. Jednak idą ferie więc powinno być lepiej. Odwiedzajcie mnie częściej, bo wracam do blogowego życia :) 

1 komentarze:

Unknown pisze...

Podróżnicze książki to nie jest to, co lubię najbardziej, ale ta wydaje się całkiem interesująca :)

Prześlij komentarz